Wydawałoby się, że po tylu latach słuchania piosenek bardów i wertowania wszelakich pozycji dotyczących ich twórczości takie postacie jak Przemysław Gintrowski i Jacek Kaczmarski nie powinny mieć przed nami jakichkolwiek tajemnic.
Tymczasem okazuje się, że mimo iż od śmierci pierwszego z wymienionych twórców minęło jedenaście, a od śmierci drugiego aż dziewiętnaście lat, co roku doświadczamy mniejszego czy większego odkrycia związanego z ich artystyczną działalnością. Jak to odkrywanie się odbywa? Schemat mniej więcej jest taki sam: ktoś zadaje pytanie dotyczące jakiejś niejasnej kwestii z życia lub twórczości barda, społeczność macha na to zagadnienie ręką lub podejmuje nieśmiałe próby rozwikłania zagadki. Aż w końcu znajduje się ktoś nieco bardziej śmiały i bierze się z problemem za tzw. bary aż do zwycięstwa. Dzięki determinacji zawziętych fanów na światło dziennie ukazał się na przykład fragment z filmu „O czym szumi las” z roku 1980, poszukiwany w całości przez długie lata. Kaczmarski z Gintrowskim idą przez leśną polanę z gitarami, wykonując z playbacku „Obławę” – to chciałoby zobaczyć dziesiątki fanów i w końcu się tego doczekało dzięki temu, że komuś (w tym wypadku Krzysztofowi Nowakowi po prostu zachciało się pytać i szukać.
Ja z kolei jakiś czas temu chciałem dowiedzieć się, jaki model gitary towarzyszył Przemysławowi Gintrowskiemu przez lata jego występów na scenie. Jak dobrze wiemy, bard w tej kwestii był niesłychanie zasadniczy – tylko jeden instrument i tylko jeden futerał, przez całą muzyczną karierę, choćby trzeba go było kleić na przeróżne sposoby i utrzymywać przy życiu. Zarówno na albumach Mury, Muzeum i Raj, jak i na późniejszych nagraniach jak utwory z płyty Wojna Postu z Karnawałem słyszymy gitarę Gintrowskiego, która w porównaniu z instrumentem Kaczmarskiego wyróżnia się głębią i wyrazistością dźwięku oraz charakterystycznym brzmieniem nietypowym dla instrumentów o klasycznym stroju. Wszystko dlatego, że artysta od początku swojej muzycznej kariery przestrajał w gitarze strunę G do dźwięku E, dodając do granych przez siebie akordów dodatkowe kwinty i stwarzając wrażenie otwartego, niosącego się w daleko przestrzeń brzmienia instrumentu. Zmiana strojenia miała duży wpływ na to, jak ”chwytane” były akordy przez barda, co niektórzy epigoni próbują z mniejszym lub większym powodzeniem odtwarzać.
Tutaj ciekawostka: wspomniana struna G w gitarze Gintrowskiego, która zwykle jest nylonowa, miała dodatkową owijkę z metalu, co jest typowe dla gitar akustycznych, ale z pewnością nie klasycznych. To wzmocnienie struny było potrzebne, jako że tradycyjnie struny G nie wytrzymywały dobrze częstej zmiany dźwięku poprzez przestrajanie i często pękały. Z tego, co udało mi się dowiedzieć, tego typu struny produkowała firma LaBella i faktycznie to z jej usług korzystał Przemysław Gintrowski. Ponadto gitara artysty wyróżniała się specjalnym schowkiem na kostkę gitarową, który był przytwierdzony do gitary z boku pudła rezonansowego.
Wracając do poszukiwania modelu: nie znalazłem mimo długich poszukiwań gitary polskiej produkcji z przełomu lat 70 i 80., która przypominałaby model użytkowany przez Gintrowskiego, dlatego skierowałem śledztwo na egzemplarze zagraniczne. Przez długi czas uważałem, że znalazłem właściwy model, bo wszystkie poszlaki wskazywały na bułgarską markę gitar Kremona, popularną także w Polsce w latach 80. Gitary klasyczne tej firmy charakteryzowały się głębokim brzmieniem, szerokim gryfem i nietypowymi, nieco mniejszymi rozmiarami w porównaniu z klasycznymi gitarami klasycznymi. Wydawało mi się, że zagadka została ostatecznie rozwiązana, ale niedawno zupełnym przypadkiem trafiłem na zdjęcie Przemysława Gintrowskiego z roku 2008, na którym doskonale widać było jego gitarę i można było rozpoznać jej prawdziwy model. Jak się okazało, mistrz grał na gitarze Musima Resonata produkowanej w NRD, a obecnie wypartej z rynku na rzecz lepszych modeli. Ale mam dla gitarowych fanatyków dobrą wiadomość: w dalszym ciągu możecie nabyć modele tego instrumentu z lat 70. i 80., w dodatku po bardzo dobrej cenie! Warto szukać tej gitary zwłaszcza na portalach i aukcjach zagranicznych. Gitary Musima Resonata odznaczają się bardzo dużą trwałością i uzyskiwaniem głębokiego, przyjemnego brzmienia z biegiem lat użytkowania, dlatego jeżeli znajdziecie dobrze zachowany model bez usterek i uszkodzeń, jest duża szansa, że będzie Wam on służyć nie tylko jako domowa ozdoba lub gadżet. A zatem miłych poszukiwań i grania niczym Gintrowski!
Michał Kaczmarczyk