Nie milkną echa tegorocznych „Pamiątek” a szczególnie koncertów, jakie miała okazję zobaczyć liczna publiczność. Dostajemy wiele listów mailowych z prośbami, by zamieścić na stronie chociaż jeden utwór z koncertu Norberta „Smoły” Smolińskiego. Ta premiera spektaklu muzycznego pt. „Ślepcy” z udziałem również Przemysława Tejkowskiego recytującego wiersze Zbigniewa Herberta została entuzjastycznie przyjęta przez widzów. Dzięki uprzejmości Krzysztofa Bagorskiego postanowiliśmy spełnić prośbę i prezentujemy piosenkę pt. „Ja” do słów Jacka Kaczmarskiego, muzyka i wykonanie oczywiście Przemek Gintrowski. Ten utwór napisany przez autora 28 listopada 1991 roku wszedł w skład programu „Wojna postu z karnawałem”, który miał swoją premierę 2 listopada 1992 roku w olsztyńskiej Filharmonii.

Zapraszamy do zobaczenia i posłuchania piosenki „Ja” w wykonaniu Norberta Smolińskiego, któremu towarzyszą muzycy: Marcin Fidecki (fortepian) i Marcin Gałkowski  (gitary).

 

Nie jestem piękny, a przyciągam wzrok,
Cieszy mnie wstręt w tworzących mnie spojrzeniach;
Sprytu nauczył mnie ułomny krok,
Co krok normalny w powód wstydu zmienia.
Wiem, że nawiedzam przyzwoite sny;
Bóg mnie spartaczył, jam wyrzut sumienia;
Dlatego wpełzam w dostojne zgromadzenia,
Gdzie racją bytu jest bezkarne – my!
A ja na złość im – nie należę.
I tak beze mnie – o mnie – gra.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.
W karczmie tak siadam, by mnie widzieć mógł
Każdy obżartuch najzdrowszy i pijak;
To, co mi Bóg dał zamiast zwykłych nóg,
Wokół półmiska bezwstydnie owijam.
Tym, co mam w miejsce rąk, odpędzam psy
Węszące łatwy łup w chromego strawie
I traci nastrój biesiadników gawiedź,
Co śpiewa przy mnie swoje śmieszne – my!
Bo ja na złość im – nie należę.
I tak beze mnie – o mnie – gra.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.
W farze na najświetlistszą włażę z ław,
Gdzie przed ołtarzem tęcza lśni z witraży,
By, kiedy wierni proszą – Boże zbaw! –
Móc Mu pokazać, co z mej zrobił twarzy.
Więc patrzą na mnie, chociaż kapłan grzmi
Żeśmy jedynie niepoprawnym stadem,
Bom namacalnym przecież jest przykładem,
Że jest nieprawdą ich chóralne – my!
Bo ja na złość im – nie należę.
I tak beze mnie – o mnie – gra.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja, ja, ja.
Nie jestem sam. Odmiennych nas jest w bród!
Wciąż otorbionych wstrętem i respektem.
Bóg dał z kalectwem pokusę nam – i głód,
By się związać w pokręconych sektę.
Partia Potworków! Rząd zatrutej krwi!
Ach, cóż za ulga – unormalnić skazy!
Nakaz szacunku, a nie gest odrazy,
Wystarczy – ja! ja! ja! – zmienić w – my!
Nie, nie chcę wpływać i należeć!
I tak beze mnie – o mnie – gra.
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja! ja! ja!
Jednego nikt mi nie odbierze:
Ja jestem ja! ja! ja!