W 1978 r. Stanisław Zygmunt – twórca studenckiego kabaretu Piosenkariat – zaprosił do współpracy Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego, rozbudowując kabaret do Grupy Piosenkariat. Gintrowski komponował i wykonywał (fortepian lub gitara) utwory oparte na tekstach Mieczysława Jastruna i Krzysztofa M. Sieniawskiego, śpiewał też pieśń pt. Czy poznajesz mnie, moja Polsko? (wykonywany à capella wiersz Zbigniewa Książka).
(…) Przyjaźni naszej nie zeszmaci przecież
Marzec czy też Grudzień
Trzymajmy się razem, bo chyba wreszcie
Zrozumiałem Ciebie
Uśmiechasz się pewnie często,
patrząc na wszystkich nas
I choć zmieniasz garnitury
Jesteś przecież taka sama (…)
Marzec i Grudzień poety to dwa wydarzenia, doświadczenia pokoleniowe polskiej generacji wchodzącej w dorosłość pod koniec lat 60 – tych, a więc również i Gintrowskiego. Doświadczenia brutalności i bezwzględności komunistów, nie wahających się przed niczym dla obrony swej władzy. Gintrowski tak to wspominał:
Grudzień ’70 stał się dla mnie momentem przełomowym w dojrzewaniu. Wówczas całym sobą próbowałem wyrazić niezgodę na to, co się stało. Nie pamiętam już, kiedy pojawiały się znaczki z napisem Grudzień ’70 z siódemką w kształcie krzyża. Nosiłem ten znaczek bez przerwy, bez jakiejkolwiek obawy o konsekwencje. Wówczas już namiętnie słuchałem Radia Wolna Europa. I łatwiej było mi już orientować się, co jest prawdą, a co fałszem.
Latem 1979 r. Kaczmarski zaprosił do wspólnych koncertów Gintrowskiego, a ten Łapińskiego. Powstało słynne trio, w którym Gintrowski i Kaczmarski (na pierwszym planie) grali na gitarach z akompaniamentem fortepianowym Łapińskiego. Przemysław Gintrowski miał największy wkład w kompozycje zespołu, a Jacek Kaczmarski był głównym autorem tekstów. Po raz pierwszy wystąpili podczas Spotkań Zamkowych w Olsztynie w 1979 r., a Marcin Idziński – dyrektor w warszawskim Teatrze na Rozdrożu zaproponował im wspólne występy.
25 lipca 1979 r. odbyła się premiera pierwszego ich programu pt. Mury. Złożyły się na niego piosenki, które Gintrowski i Kaczmarski mieli już wcześniej w repertuarze, uzupełnione o aranżacje fortepianowe Łapińskiego. W warstwie tekstowej były to zatem wiersze Mieczysława Jastruna, Krzysztofa Marii Sieniawskiego, Zbigniewa Herberta oraz – przede wszystkim – Jacka Kaczmarskiego (9 na 16 utworów). Wśród nich znalazły się tytułowe Mury – napisane rok wcześniej przez Jacka Kaczmarskiego do melodii piosenki katalońskiej pt. L’estaca (pol. Pal), skomponowanej w 1968 r. przez pieśniarza Lluísa Llacha. Ruch „La Nova Canćó”, do którego należał Llach, walczył z dyktaturą frankistowską w państwie hiszpańskim poprzez śpiewanie w ojczystym, katalońskim języku. Kataloński tekst piosenki w Hiszpanii był na cenzurowanym, w Polsce tekst Kaczmarskiego i cała piosenka wykonywana przez trio stały się kultowe.
Koncerty Murów w Teatrze na Rozdrożu jesienią 1979 r. gromadziły komplety publiczności, a emocje wzbudzane przez śpiewane utwory władza komunistyczna uznała za zagrożenie. Doprowadziło to do zamknięcia Teatru 1 stycznia 1980 r. pod pretekstem remontu budynku. Mury wychodzą więc na zewnątrz. Trio wykonuje je w salach koncertowych, klubach studenckich, kościołach i innych miejscach. Gintrowski świadom był znaczenia Murów:
Te koncerty w teatrze to było moje pierwsze jawne opowiedzenie się po stronie opozycji. Powolne wypluwanie z siebie niezgody na to, co się w kraju dzieje. Miałem wówczas przeświadczenie, że to, co robimy, jest rodzajem misji. Że po raz pierwszy mówimy coś ważnego do społeczeństwa.
Śmiałe i żywiołowe wykonania Murów współgrały z narastającymi w 1980 r. nastrojami buntu i czynnego oporu społecznego wobec wszechwładzy PZPR. Wiosną rozpoczęły się w kraju akcje protestacyjne, które wkrótce przerodziły się w masowe strajki. Gintrowski, Kaczmarski i Łapiński wyrastają na najważniejszych bardów polskiej rewolucji. Słowem, muzyką, ekspresyjnym wykonaniem wyrażają polską duszę, zniewoloną od dziesięcioleci komunistyczną tyranią. Polacy im wierzą. Kilka dni po podpisaniu Porozumień sierpniowych między rządem PRL a komitetami strajkowymi, trio nagrywa w połowie września 1980 r. program Mury w studiach Polskiego Radia.
Muzycy rozbudowują swój repertuar o kolejne programy – Raj i Muzeum, wykonywane i nagrywane na koncertach z kompletami publiczności w całym kraju. Powstały w 1980 r. Raj z poezją Zbigniewa Herberta i Jacka Kaczmarskiego, sięga do tematów biblijnych, ukazujących człowieka postawionego wobec dramatycznych wyborów między dobrem a złem, wiarą a racjonalnością. Muzeum to program inspirowany wielkimi dziełami polskiego malarstwa, jak: Stańczyk i Rejtan Matejki, Wieszanie zdrajców Norblina, Szarża w wąwozie Somosierra Michałowskiego, Patrol powstańczy Gierymskiego, Wigilia na Syberii Malczewskiego. Dla tria były punktem wyjścia do historiozoficznych syntez naszych dziejów i refleksyjnego spojrzenia na doświadczenia ruchu Solidarności – kolejnego powstania narodowego. Piosenka Mury staje się w tym czasie nieoficjalnym hymnem Solidarności, odtwarzana i śpiewana powszechnie przez manifestujących i strajkujących, ze słynnym refrenem:
(…) Wyrwij murom zęby krat
Zerwij kajdany, połam bat!
A mury runą, runą, runą
i pogrzebią stary świat (…)
Gintrowski, Kaczmarski i Łapiński stali się również autorami muzyki w filmach fabularnych, oddających te gorące dni. Zagrali m.in. dla Krystyny Jandy, śpiewającej w legendarnym filmie Człowiek z żelaza Andrzeja Wajdy Balladę o Janku Wiśniewskim – poruszającą, pełną bólu piosenkę, inspirowaną masakrą dokonaną przez komunistyczną milicję i wojsko na protestujących robotnikach Wybrzeża w grudniu 1970 r.
14 sierpnia 1981 r. w czasie obchodów rocznicy strajków Sierpnia`80 u stóp Pomnika Poległych Stoczniowców mieszkańcy Gdańska mogli zobaczyć widowisko plenerowe, podczas którego na plac wjeżdżały tramwaje opatrzone zamiast numerów datami protestów antykomunistycznych – 1956, 1968, 1970, 1976, 1980. Sponad dachów tramwajów śpiewali: Przemysław Gintrowski, Jacek Kaczmarski (na zdj.), Maciej Pietrzyk, Maciej Zembaty oraz Krystyna Janda Balladę o Janku Wiśniewskim. Na koniec Gintrowski zagrał i zaśpiewał Mury z Jackiem Kaczmarskim. Następnego dnia spektakl pokazano w Gdyni.
5 września 1981 r., w gdańskiej hali Olivia miały rozpocząć się obrady I Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ Solidarność. Kilka dni wcześniej, od 20 do 22 sierpnia 1981 r. przeprowadzono tam I Przegląd Piosenki Prawdziwej „Zakazane piosenki”. W tym burzliwym czasie impreza była wydarzeniem nie tylko artystycznym i znalazła się pod szczególną „opieką” gdańskiej Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa. Zamontowano ukryte kamery oraz podsłuchy w pomieszczeniach Olivii i pokojach hotelowych, inwigilowano uczestników, prowadzono wojnę propagandową. Komitet organizacyjny, z przedstawicielami Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ Solidarność w składzie, zaprosił do udziału również trio Gintrowski – Kaczmarski – Łapiński. Muzycy wykonali podczas Przeglądu piosenki skomponowane przez Gintrowskiego: Dziady (do wiersza Mieczysława Jastruna) oraz Posiłek (z tekstem Jacka Kaczmarskiego). Nad sceną wisiały karykatury dygnitarzy komunistycznych: Bolesława Bieruta, Józefa Cyrankiewicza, Władysława Gomułki, Piotra Jaroszewicza i Edwarda Gierka.
Wkrótce trio wyjechało do Francji, gdzie artyści grali koncerty, udzielali wywiadów, spotykali się z Polonią. Na początku listopada 1981 r. Gintrowski i Łapiński wrócili do Polski, aby zgrać zaplanowane krajowe koncerty z zamierzonym nagraniem płyty we Francji, „dopinanym” przez Kaczmarskiego, który pozostał nad Loarą. Ani Gintrowski, ani Łapiński nie otrzymali już paszportów na ponowny wyjazd w grudniu 1981 r.
W sobotę 12 grudnia Gintrowski z Łapińskim wystąpili podczas koncertu pt. Niechciane teksty PRL w poznańskim klubie studenckim Eskulap. Wieczorem Gintrowski próbował zadzwonić do Warszawy, ale telefony już nie działały. W godzinach porannych w radiu i telewizji wystąpił generał Wojciech Jaruzelski (I sekretarz KC PZPR, premier rządu PRL i minister obrony narodowej). Ogłosił przejęcie rządów w kraju przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego i wprowadzenie stanu wojennego. Kiedy 13 grudnia rano dotarła do Gintrowskiego w Poznaniu informacja o tym, co się dzieje, postanowił wracać do Warszawy. Jedynym działającym jeszcze połączeniem był międzynarodowy pociąg relacji…Berlin – Moskwa. Oddajmy na koniec głos Przemysławowi Gintrowskiemu:
Przez okna pociągu widać Ursus – czołgi, transportery opancerzone, płonące koksowniki i żołnierze w polskich mundurach. Pojawił się w nas ból i strach (…) stan wojenny był nieuczciwy, był chęcią zachowania władzy za wszelką cenę, ale jednocześnie, wbrew intencjom wprowadzającym go, okazał się gwoździem do trumny komunizmu w Polsce.
Artur Kolęda
Zdjęcia; Leonard Szmaglik- /zbiory Europejskiego Centrum Solidarności/