Spotkania z Przemkiem Gintrowskim zawsze były okraszone nie tylko oceną bieżącej rzeczywistości ale także wspomnieniami i anegdotami. Tak Przemek opowiadał o swojej rywalizacji z…telewizorem.
– Pod koniec lat 70-tych zaproszono mnie na koncert do Gdańska. I jak to zwykle bywa organizatorzy- oprócz imprezy właściwej- załatwili mi chałturę- w Jastrzębiej Górze, w domu wypoczynkowym jakiejś kopalni czy huty. Dzień wcześniej był tam Wojtek Bellon ze swoją grupą. Jak wejdziesz na salę – powiedział mi Wojtek – to wycisz głos w telewizorze. Troszeczkę, nie do końca, to będzie wszystko dobrze. Tak, aby tobie nie przeszkadzał, a niech oni sobie oglądają. Przyjechałem, zacząłem grać…Miałem dużo szczęścia: program w telewizorze był akurat kiepski.