W telewizji, prawie niemal w każdej stacji, można oglądać programy kulinarne. Jaką kuchnię lubił Przemysław Gintrowski?
– Lubię kuchnię chińską – przyznał w jednym z wywiadów. – Najczęściej przygotowuję dania, w których jest dużo warzyw i mało mięsa. Zdrowo się odżywiam, stąd nie przepadam za polskimi specjałami – tłustymi i ciężkimi. Zdarza się jednak, że gotuję coś typowo polskiego: rosół, kluski ziemniaczane i kotlety mielone. Z tym że do kotletów dodaję sos sojowy, posiekaną kapustę pekińską i ugotowane, drobno pokrojone grzybki mun oraz makaron sojowy. Dzięki temu są pulchniejsze. Sos sojowy jest jedyną przyprawą, bez której nie wyobrażam sobie gotowania. Mięsa zawsze przyprawiam odrobiną musztardy i sosu syczuańskiego, który nadaje specyficzny słonopikantny smak. Najbardziej lubię dobrze przyrządzoną polędwicę wołową. W moim rosole natomiast nie pływa ani jedno oczko tłuszczu. Przyjaciołom z zagranicy z polskich dań podałbym kluski na parze z duszonym mięsem, ciemnym sosem i surówkami.
Jedną z moich ulubionych chińskich potraw jest indyk w czosnku. Przepis podpatrzyłem w jednej z sopockich restauracji. Polecam go szczególnie tym, którzy nie lubią czosnku. Jestem pewien, że gdy spróbują, przekonają się do niego. Cienko pokrojony czosnek podczas gotowania traci cały zapach, nadając jednak indykowi smak. Ponieważ uwielbiam ostre jedzenie, dodatkowo polewam indyka sosem chili. Do każdego posiłku koniecznie musi na stole się znaleźć co najmniej pięć rodzajów surówek i wino. Bez tego nie siadam do obiadu.