Rozmowa z Katarzyną Pechman, pomysłodawczynią i organizatorką „Herbertiady”
– Od 2000 roku organizuje Pani w Kołobrzegu jedyny w naszym kraju Ogólnopolski Przegląd Twórczości Zbigniewa Herberta „Herbertiada”. Kilkakrotnie gościł na niej Przemysław Gintrowski. Jak się poznaliście?
– Poznaliśmy się 1997 roku, kiedy Przemek przyjechał na koncert do Kołobrzegu, który akurat organizował mój mąż, Jacek. Po trzech latach postanowiłam z kolei ja zaprosić Przemka z piosenkami do wierszy Zbigniewa Herberta na I edycję „Herbertiady” jaką organizowałam w grudniu 2000 roku.
Ten grudniowy koncert tak spodobał się publiczności, że na prośbę wielu miłośników twórczości Przemka i Zbigniewa Herberta – został powtórzony rok później, czyli we wrześniu 2001 roku.
– Krążą legendy o tym koncercie, że artysta popłakał się na scenie w trakcie śpiewania jednej z piosenek. To prawda?
– Trzeba przypomnieć kontekst sytuacyjny tamtego czasu. Otóż „Herbertiada” odbyła się tuż po zamachu terrorystycznym na World Center jaki dokonano 11 września 2001 roku. Wszyscy byliśmy przejęci tym co się stało. Podczas piosenki „U wrót doliny”, oczywiście do tekstu Księcia Poetów, nagle na słowach: idą spuściwszy głowy na znak pojednania /ale w zaciśniętych pięściach chowają/ strzępy listów wstążki włosy ucięte/i fotografie/które jak sądzą naiwnie/nie zostaną im odebrane/– głos Przemka załamał się, a z oczu zaczęły płynąć łzy. Artysta by opanować emocje, na chwilę przestał śpiewać. Ta cisza trwała bardzo długo – takie miałam wrażenie – w wypełnionej po brzegi sali panowała niezwykła cisza. Przemek w pewnym momencie dał znać towarzyszącym mu muzykom, Adamowi Sztabie i Michałowi Salamonowi , że jest gotowy dokończyć ten utwór.
– Niesamowite zdarzenie…
– Kiedy artysta skończył śpiewać „U wrót doliny” nikt z publiczności nie klaskał. To było przejmująco piękne. Taka metafizyczna solidarność widowni z artystą. Popatrzyłam na niektóre twarze widzów i widziałam, że oni także byli bardzo wzruszeni. Burza oklasków rozległa się dopiero po następnej piosence Przemka.
– Czy po koncercie zapytała Pani barda o to, co się stało?
– Był poruszony swoją emocjonalną reakcją. „Kasiu, z każdą frazą tego wiersza przed oczami widziałem tragicznie zmarłych w tym okrutnym zamachu. Nie mogłem powstrzymać łez.” – powiedział. To pokazuje jak wrażliwym Przemek był człowiekiem. Dzień później przyjechał Jacek Kaczmarski zagrać koncert na „Herbertiadzie” – kiedy opowiedziałam mu o tym, że Przemek popłakał się na scenie, to nie mógł w to uwierzyć.
– To nie była jedyna wizyta Pana Przemysława na kołobrzeskiej „Herbertiadzie”?
– Nie. Umówiłam się z Przemkiem, że przyjedzie ze swoimi premierowymi piosenkami na koncert w 2004 roku z okazji jubileuszu pięciolecia „Herbertiady”. Wówczas publiczność po raz pierwszy usłyszała np. piosenkę „Kamyk” czy „Tren Fortynbrasa”. Muszę powiedzieć, że ten koncert był szczególny, bowiem Przemek od 2002 roku już nie koncertował.
-Dlaczego?
– Postanowił sobie, że wróci na scenę,do koncertowania tylko wtedy, gdy ukaże się jego nowa płyta. Miał wówczas kłopoty ze znalezieniem sponsora, który sfinansowałby produkcję jego płyty. Kiedy dziennikarka Polskiego Radia przypomniała mu te postanowienie, Przemek spojrzał na nią z uśmiechem i powiedział: ”O przepraszam, już w 2001 roku obiecałem Kasi, że przyjadę na jubileusz „Herbertiady” i przyjechałem.”
– To było w 2004 roku. Płytę „Tren” wydał Przemysław Gintrowski dopiero w 2008 roku. Trudno sobie wyobrazić, że przez cztery lata bard w ogóle nie koncertował…
– Ale tak było. To mu pewnie nie przeszkadzało, bowiem Przemek był zagorzałym domownikiem i mógł poświęcić się komponowaniu muzyki filmowej.
– Z tego co wiem, jest Pani „matką chrzestną” płyty „Tren” czyli drugiej po „Odpowiedzi” płyty z piosenkami Zbigniewa Herberta. Jak to się stało?
– W 2006 roku miałam okazję wraz z Jackiem spotkać się z ówczesnym ministrem kultury Kazimierzem Michałem Ujazdowskim, by na jego ręce złożyć apel środowiska herbertowskiego, skupionego wokół „Herbertiady” o ustanowienie roku 2008 – Rokiem Zbigniewa Herberta w kulturze polskiej, a to za sprawą przypadającej w roku 2008 dziesiątej rocznicy śmierci Księcia Poetów. To zamierzenie udało się zrealizować, a będąc w Komitecie Organizacyjnym Roku Herberta przy panu ministrze złożyłam projekt wydania herbertowskiej płyty autorstwa Przemysława Gintrowskiego. Oczywiście wcześniej Jacek odbył rozmowę z Przemkiem czy podjąłby się tego zadania. Przemek ani przez chwilę nie wahał się. Później ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że nie wszyscy chcieli, by znowu Przemek śpiewał wiersze Herberta. Udało mi się te jednak drobne zawiści i zazdrości u niektórych przezwyciężyć i tym samym wywalczyć potrzebne pieniądze do wydania płyty, która miała być realizowana przez Polskie Radio.
– Płyta „Tren” okazała się „strzałem w dziesiątkę”. Wszystkich zaskoczyło to, że artysta nagrał ją z towarzyszeniem orkiestry.
– Tak sobie wymyślił Przemek. Koncert promujący płytę odbył się 12 grudnia 2008 roku w Warszawie. Była na nim obecna siostra Zbigniewa Herberta, Halina Herbert – Żebrowska i jej syn, siostrzeniec Poety, Rafał Żebrowski.
-Czy rozmawialiście o tym jakie wiersze powinny zostać umuzycznione, a tym samym znaleźć się na tej płycie?
– Wybór należał już do Przemka. Za każdym razem jak już skomponował muzykę do konkretnego wiersza, to dzwonił wieczorami i puszczał Jackowi. Przemek za każdym razem nie krył swojego entuzjazmu, że udało mu się stworzyć nutki, dzięki którym słowo i dźwięk tworzyły artystyczną spójność. Ja na przykład piosenkę „Nike, która się waha” usłyszałam w samochodzie Przemka, jak wracaliśmy ze spotkania w telewizji, w Warszawie. Przez całą podróż powrotną do Kołobrzegu nuciłam sobie melodię tej piosenki.
– Czy to prawda, że artysta planował wydanie trzeciej płyty herbertowskiej?
– Tak, to prawda. Jacek, który był już wówczas jego menadżerem chciał, by ta trzecia płyta była zamknięciem pewnej muzycznej trylogii herbertowskiej. Przemek zaczął tworzyć listę wierszy Księcia Poetów, które chciał zaśpiewać. Z tym czasem jest związana bardzo piękna anegdota. Otóż pewnego wieczoru Przemek zadzwonił do Jacka i…” Mój Boże, czy Ty wiesz, że Herbert był naprawdę genialnym poetą. Wyobraź sobie, że on już w latach siedemdziesiątych napisał wiersz o Donaldzie Tusku!” – powiedział emocjonalnym tonem artysta. – Zadzwonię do Ciebie jutro, ciekawe, czy zgadniesz o jakim wierszu mówię. Jacek oczywiście zaczął przeglądać zbiór wierszy Herberta, ale zaprzestał, bo i tak wiedział, że Przemek mu ten tytuł zdradzi. I tak też się stało. Wieczorem zadzwonił telefon. – Przeczytaj na głos wiersz Herberta pod tytułem „Potwór Pana Cogito”. Jacek przeczytał i później panowie rozmawiali tylko o tym, jak trafnie Zbigniew Herbert scharakteryzował Donalda Tuska.
– Do wydania tej trzeciej płyty z piosenkami do wierszy Herberta jednak nie doszło.
– Najpierw Jacek znalazł Przemkowi sponsora na wydanie płyty, która w jakiejś mierze była by uhonorowaniem twórczości barda. Tak powstała „Kanapka z człowiekiem i trzy zapomniane piosenki”. Ta płyta trafiła do sklepów muzycznych w listopadzie 2009 roku, a więc w rok po „Trenie”. Na „Kanapce” specjalnym bonusem dla słuchaczy była piosenka Leonarda Cohena „Im your man”. To pomysł Jacka, który przypomniał Przemkowi, że kiedyś już śpiewał tę piosenkę i że warto wrócić do niej. Sponsor płyty uznał, że to faktycznie dobry pomysł, a że i Przemek do niego się przekonał, ta piosenka Cohena była miłą niespodzianką dla wielbicieli barda. Potem Jacek w ogóle „wypalił” z pomysłem, żeby Przemek stworzył płytę na której znalazłyby się polskie wersje piosenek wspomnianego Leonarda Cohena i Nicka Cave. Przemek rozbudował ten pomysł dodając do tej dwójki jeszcze Stinga i Toma Waitsa. Zaczęły się poszukiwania dobrych tłumaczy…Różne okoliczności sprawiły, że te dwa projekty nie zostały zrealizowane. Oczywiście, przede wszystkim z powodu choroby i nieoczekiwanej śmierci Przemka.
-Dziękuję za rozmowę. (em)
Na zdjęciach: Katarzyna Pechman i Przemysław Gintrowski podczas spotkania w Warszawie w 2006 r.