Na fasadzie Regionalnego Centrum Kultury im. Zbigniewa Herberta w Kołobrzegu twarz Przemysława Gintrowskiego, z tą jego powagą, z tym jego zapatrzeniem w marzenie spod ciężkich, jakby zmęczonych powiek. Pomiar temperatury, covidowe oświadczenie, dezynfekcja, maseczka, dystans, przerwy na dezynfekcję. Festiwal w reżimie sanitarnym… Cóż. Dobrze, że jest. Dało się słyszeć wiele głosów i ze sceny, i z widowni, że dość już tych internetowych eventów, klawiaturowych imprez, koncertów na skypie, dość izolacji. „Pamiątki” dla wielu widzów i artystów to drzwi, które (co prawda z trudem i skrzypieniem) otwarły drogę powrotu do normalnego kontaktu ze sztuką.
W piątek, 10 lipca br., ruszył trzydniowy Przegląd Twórczości Przemysława Gintrowskiego „Pamiątki”. Otworzyły go wspólnie Agnieszka i Julia Gintrowskie. Ten pierwszy dzień „Pamiątek” jest szczególny. To przede wszystkim zmagania konkursowe i premiera widowiska „Kamienie” rejestrowanego przez Telewizję Polską.
Zaczynają się przesłuchania konkursowe. Paweł Sztompke, który wraz z Anną Popek prowadził konkurs, już po pierwszej prezentacji oznajmił, że jeżeli cały konkurs będzie trzymał podobny poziom, to czekają nas wielkie rzeczy. I było ich sporo, tych wielkich rzeczy. Do turniejowych zmagań spośród licznych zgłoszeń Organizatorzy zakwalifikowali 20 „podmiotów wykonawczych” (głównie soliści z akompaniatorami, ale były też zespoły, duety i samotne wilki) z całego kraju, od Hajnówki, Krakowa, Lublina, Gdańska, Łodzi po Darłowo, z dużą reprezentacją Stolicy i wyraźną obecnością Gospodarzy. Ostatecznie w konkursowe szranki stanęło 19 uczestników.
Po trzygodzinnych przesłuchaniach konkursowych nastąpiła ponadgodzinna przerwa (dezynfekcja!), potem trochę koronawirusowych procedur i o godzinie 21:00 rozpoczął się niezwykły premierowy koncert, a raczej teatralno-muzyczny spektakl, zatytułowany „Kamienie”. Wolno mi chyba powiedzieć, że było to domknięcie niedokończonego pomysłu Przemysława Gintrowskiego. Płyta „Kamienie” (a raczej kaseta magnetofonowa z 1991 roku, wznowiona potem na CD „Pamiątki/Kamienie” w 2002) to zapis programu granego przez barda po tym, jak nie udało się zrealizować planowanego spektaklu. I oto, po trzech dekadach, mamy kołobrzeską premierę. Na scenie gra świateł, muzycy w białych koszulach (Mariusz Jeka, Piotr Malicki, Grzegorz Bożewicz oraz ukryty za fortepianem Hadrian Filip Tabęcki, który muzykę Mistrza przyodział w nową, znakomitą aranżację) i jedyny element scenografii: fotel, a raczej tron Dyktatora.
Wielkie zdarzenia i wielkie mity historii. Judyta z uciętym łbem Holofernesa, Ismena nad trupem swej siostry Antygony, Iwan Groźny i Anhelli czy śpiący król Artur Szlachetność zderzająca się z pogardą. Ból. Nieuchronność klęski i nieśmiertelna nadzieja. Osnowę tej wielobarwnej opowieści stanowi monolog wewnętrzny Despoty – czy to Kaligula, czy raczej uogólniony Tyran, filozofujący o granicach władzy, okrucieństwa, pogardy i samotności?… W tej roli: cynicznego przewodnika po piekle polityki i historii, znakomity Wojciech Brzeziński, główny aktor i reżyser spektaklu. A na snutej przez niego osnowie plotą się wątki historii i mitu, wyśpiewane przez wokalistów: Olgę Szomańską, Katarzynę Ucherską, Marcina Kołaczkowskiego, Marcina Januszkiewicza i Macieja Hązłę (każdemu należy się dobre słowo, nawet wiele dobrych słów – niestety nie ma na to miejsca w tej pospiesznej relacji). Spektakl, rejestrowany przez TVP, zakończył się długim aplauzem wszystkich 140 widzów, którzy mogli znaleźć się na widowni w warunkach epidemicznych obostrzeń. Teraz z niecierpliwością czekamy na telewizyjną premierę, bo media potrzebują rozumnej i dojrzałej refleksji nad człowiekiem, którego Arystoteles zdefiniował jako „zoon politikon” – „zwierzę polityczne”. A taką refleksją jest spektakl „Kamienie”.
Wojciech Czaplewski
Na zdjęciach prezentujemy Państwu głównie wszystkich konkursowiczów. Ze względu na rejestrację widowiska „Kamienie” przez TVP, nie można było robić zdjęć z premiery, dlatego udało nam się pozyskać dosłownie kilka mało doskonałych ujęć z próby generalnej.